Za bardzo marudzi.... Wszedłem przez to okno,ale oczywiście nie było tam tej dziewczyny.Tylko pusty korytarz. Lecz na jego końcu widniały lekko uchylone drzwi. -To pewnie tam...-mruknąłem. Ciekawe,co miała na myśli mówiąc Meredith o jej głowie... Wśliznąłem sie cicho do pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka wydawało się,że było białe. Ale to korona dawała taki blask. Gdzieś za sobą usłyszałem cichy jęk drzwi i poczułem lodowaty chłód. -Nareszcie ktoś się zjawił-usłyszałem cichy,kobiecy głos. Odwróciłem głowę w jej kierunku. Sasza/Kristina(która to w końcu jest?) była uderzająco piękna. Długie,czekoladowe włosy i biała suknia.Jej blada twarz uśmiechała się moim kierunku. "Nie wolno mi się rozpraszać" Swoją zimną dłoń położyła na moim nagim ramieniu i przejechała delikatnie palcami w kierunku dłoni. -Ja tylko wezmę tę korona i już idę...-chwyciłem koronę i odwróciłem się w stroną wyjścia. -Zaczekaj jeszcze chwilkę-głos miała bardzo przekonujący. Oplotła dłonie wokół mojego pasa.Korona potoczyła się po podłodze. -Przecież nigdzie się nie śpieszysz... To się stało w jednej chwili.Jej dłoń powędrowała w kierunku jej talii i pochwyciła coś. Był to sztylet,który momentalnie wbiła mi w bok. -...i w każdym razie nie teraz. Upadłem na twarz. Nastała ciemność.
|